środa, 4 października 2017

Dolne plecy a przyjemność.

O związku pomiędzy emocjami a bólem dolnego odcinka kręgosłupa. 


Od jakiegoś już czasu, a właściwie od jakichś dwóch lat, zadaję sobie pytanie: "W jaki sposób emocje łączą się z bólem kręgosłupa lędźwiowego"?

Czytaj więcej: https://www.dynasit.pl/index.php?route=blog/article&article_id=9

wtorek, 3 października 2017

Wpływ siedzenia na piłce rehabilitacyjnej na wytrzymałość mięśni centrum. Wyniki badań

Wpływ siedzenia na piłce rehabilitacyjnej na niespecyficzny ból pleców, niestabilność i wytrzymałość mięśni centrum. Badania z grupą kontrolną.                                                               
Czasopismo Spine 9/15/2016

Celem badania było określenie czy siedzenie na piłce przez 90 min/dziennie zamiast siedzenia na krześle ma wpływ na ból dolnych pleców oraz... Czytaj więcej: https://www.dynasit.pl/index.php?route=blog/article&article_id=8


wtorek, 19 września 2017

Grupa wsparcie dla osób z bólem kręgosłupa

W najbliższy czwartek 28.09 rusza pierwsza we Wrocławiu
grupa wsparcia dla osób z bólem kręgosłupa


Kochani, w efekcie wielu przeprowadzonych rozmów, w odopowiedzi na Wasze prośby, zdecydowałam się uruchomić pierwszą grupę wparcia dla osób z bólem pleców.



Spotkanie jest okazją do wymiany doświadczeń oraz nauki lepszego radzenia sobie z psychologicznymi konsekwencjami ograniczeni sprawności i bólu pleców. To szansa spotkania się z ludźmi, którym ból pleców towarzyszy na co dzień. To okazja do poznania historii innych i wzajemnej pomocy. Będziemy rozmawiać o tym, w jaki sposób ból wpływa na poziom lęku, nastrój, motywację czy samoocenę i jak sobie z tym radzić.

Jeśli:
- jesteś „zdrowy” ale zmagasz się z bólem pleców
- jesteś po urazie, masz dyskopatię, skoliozę itp.
- jesteś przed lub po operacji kręgosłupa

- ból jest dla Ciebie problemem, który zmienił jakość Twojego życia
- w Twojej głowie pojawiają się znaki zapytania dotyczące bólu pleców
- tracisz nadzieję, czujesz się osamotniony z problemem, ból odbiera Ci siłę i chęć do życia

- chcesz poznać ludzi, którzy mają problem podobny do Twojego
- chcesz się dowiedzieć jak czują się inni i jak sobie radzą z bólem i ograniczeniem sprawności?

Te spotkania są dla Ciebie

Nieważne ile masz lat i jak długo bolą Cię plecy – jeśli problem jest dla Ciebie istotny – przyjdź!

Z nami:

- dowiesz się więcej o istocie bólu pleców
- poznasz osoby mające podobne doświadczenia do Twoich
- spędzisz czas w towarzystwie osób rozumiejących Twój problem
- wymienisz się doświadczeniami
- dowiesz się co czują inni i jak sobie radzą z problemem
- przekonasz się, że ból pleców towarzyszy nie tylko Tobie


Problem bólu kręgosłupa przybiera coraz większe rozmiary. Nie musisz sam radzić sobie z problemem.


O prowadzącej:
Nazywam się Justyna Terebus-Lang
Z zawodu jestem psychologiem i psychoterapeutą. Przez lata zmagałam się z dyskopatią. Na skutek urazu, 2015 roku przeszłam operację kręgosłupa. Doświadczenie to zupełnie zmieniło moje życie. Zajmuję się propagowaniem zdrowia pleców.
Doświadczając utraty sprawności i życia w bólu postanowiłam działać na rzecz innych, dzieląc się własnym doświadczeniem i wiedzą.

Spotkania będą się odbywać w Centrum Jogi Sambhala
Adres:
Pl. Pereca 2/1 we Wrocławiu

Data:
każdy czwartek zaczynając od
28.09.2017, godz. 17:15-18:45

Będziemy się spotykać regularnie, co tydzień w kameralnej grupie ( max 6 osób)

Udział w pierwszym spotkaniu (28.09) za symboliczną opłatą 10 zł/os. Wymagane jest potwiedzenie uczestnictwa drogą mailową/telefoniczną.

Koszt udziału w każdym kolejnym pojedynczym spotkaniu:
30 zł
Opłata za 4 spotkania z góry : 100 zł ( 25 zł/spotkanie)

Zgłoszenia:
j.terebus@gmail.com
697 22 06 03 - Justyna

Rezerwacja uczestnictwa w spotkaniach:
Ze względu na ograniczoną ilość miejsc niezbędna jest rezerwacja
Prosimy o dokonanie przedpłaty:
- 15 zł w przypadku jednorazowego udziału
- 100 zł w przypadku zapisu na 4 spotkania

Nr konta do wpłaty:
Idea Bank 21 1950 0001 2006 0013 6292 0001, tytuł wpłaty: udział w grupie wsparcia

W razie rezygnacji po dokonaniu przedpłaty na pojedyncze spotkanie przedpłata nie będzie zwracana.
W przypadku dokonania wpłaty uprawniającej do udziału w 4 spotkaniach zapowiedziana nieobecność będzie uwzględniania w ogólnym rozliczeniu.

W razie pytań zapraszam do kontaktu!

Link do wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/118519985525686/?acontext=%7B%22source%22%3A5%2C%22page_id_source%22%3A289246051127442%2C%22action_history%22%3A[%7B%22surface%22%3A%22page%22%2C%22mechanism%22%3A%22main_list%22%2C%22extra_data%22%3A%22%7B%5C%22page_id%5C%22%3A289246051127442%2C%5C%22tour_id%5C%22%3Anull%7D%22%7D]%2C%22has_source%22%3Atrue%7D


czwartek, 31 sierpnia 2017

"Do końca życia musimy myśleć kręgosłupem" - historia Karoliny i Norberta.

Obiecałam, że ten blog będzie służył do dzielenia się historiami walki o zdrowie i jego odzyskiwanie.
Publikuję ( za zgodą autorów) opisy zmagań innych osób z problemem kręgosłupa.
Każda historia jest inna, każda poruszająca. Poniżej doświadczenia osób, które pomimo bardzo silnych objawów rwy uniknęły operacji.

Karolina 
Ja też piekło przeżyłam ze swoim kręgosłupem...
czytaj więcej: https://www.dynasit.pl/index.php?route=blog/article&article_id=15


środa, 30 sierpnia 2017

Czym są i jak powstają blokady energetyczne w ciele, jaki mają związek z miednicą i bólem pleców i o tym, czy należy grzecznie siedzieć.

O bólu pleców, seksualności i blokadach w ciele.


Niedawno trafiłam na artykuł-wywiad... chyba najlepszy, jaki w życiu czytałam, dotyczący psychoterapii ciała. Tekst dotyczył ciała, przyjemności seksualności, ale też zamrożonego, usztywnionego, obolałego ciała, które ma problem z odczuwaniem, przeżywaniem cielsnej przyjemności oraz rozkoszy... Czytaj więcej: https://www.dynasit.pl/index.php?route=blog/article&article_id=14

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Obciążenie dolnych pleców a osobowość. Wyniki badań.


Będąc introwertykiem, twoja szansa na uraz dolnego odcinka kręgosłupa rośnie o 20%. Wyniki badań.

Jest to streszczenie wykładu dr William S. Marrasa pt. "Ból pleców i Twój mózg" nagranego dla TEDx, który przedstawia wyniki PIERWSZYCH NA ŚWIECIE badań, które odkryły ścieżkę łączącą stres, osobowość i mechanizm powstawania zwiększonego ryzyko urazów kręgosłupa. Czytaj więcej: https://www.dynasit.pl/index.php?route=blog/article&article_id=11                                                                                                  

piątek, 12 maja 2017

Mięśnie miednicy, poczucie "JA", seksualność i kobieca moc

Co się takiego dzieje, że kobiety myślą z troską o obszarze ciała odpowiedzialnym za rozkosz dopiero, gdgy pojawią się dolegliwości, ból, jakiś dyskomfort?

Choroba nie jest sexi. Mięśnie dna miednicy? Nie są sexi.
Nietrzymanie moczu, nietrzymanie... kału? Fuu... okropności.

Niemniej najczęściej to właśnie dolegliwości urologiczne i utrata kontroli nad własnym ciałem sprawiają, że kobiety interesują się swoją miednicą.

Bywa, że... czytaj więcej: https://www.dynasit.pl/index.php?route=blog/article&article_id=10








środa, 3 maja 2017

O ustawieniach

Niedawno ktoś na FB poprosił mnie, abym napisała coś o ustawieniach. Osoba prosząca mówiła, że chciałaby iść na ustawienia, ale się boi.

Sama prośba kazała mi zrewidować swoje poglądy i wiedzę w tamecie ustawień. Patrząc w stecz mam z mini kontakt od ponad 10-ciu lat. Pierwszy raz brałam udział w pracach ustawieniowych w czasach, kiedy Bert Hellinger - wielki propagator i ojciec ustawień systemowych - nie był jeszcze zbyt populatny w środowisku psychologicznym. To, co oferował bywało piętnowane i choć bywa w pewnych środowiskach piętnowane do dziś - mam wrażenie - że obecnie tezy Berta zyskały dużo uznania a sama metoda znalazła zastosowanie w różnych środowiskach.

Mówiąc o ustawieniach trzeba wyjsć od założenia dotyczącego pracy ustawieniowej, które mówi o tym, że zdarzenia obecne w naszym życiu w jakiś sposób wiążą się - są skutkiem, wynikają, są bezpośrednio powiązane -  z losami naszych przodków. Nie jesteśmy pojedynczym elektronem. Podobie, jak dziedziczymy cechy wyglądu i charakteru możemy "odziedziczyć" los.

Może sie to objawiać podobieństwem zdarzeń naszego życia do życia naszych przodków, np. naszego dziadka. Może się to przejawiać uporczywością i powtarzalnością pewnych zdarzeń, np. seria nieudanych związków z mężczyznami czy powtarzjąc się wpadki drogowe. Również określone choroby mogą mieć podłoże rodowe.

Z naszymi systemami jesteśmy powiązami bardzo mocno, łączy nas z nimi lojalność i wielka miłość - to dwa główne motory napędzające działania, jakich skutki obserwujemy w realu.
Przyjęcie tego założenia jest niezbędne, żeby przyglądać się ustawieniom. Bez tego, próba opowiedzenia o ich istocie zakrawa na opowieść ezotryczną z początku 20-go wieku.

Jak działają ustawienia?

W ustawieniach mówimy o istnieniu tzw. "wiedzącego pola". Nie będę wnikać w definicje, czym ono jest. Postaram się opisać ten fenomen przez to, w jaki sposób się on objawia.
Przyjmując założenie, że nasz los może być efektem pewnych niezałatwionych spraw naszych przodków, tudzież skutkiem zaburzenia pewnego ładu rodzinnego, w ustawieniach symbolicznie staramy się ten ład przywrówić.

Ustawienia to spotkania na poziomie duszy.

Ustawienia są formą niezwkłego spotkania, w trakcie którego spośród osób obecnych wybiera się reprezentantów naszych przodów  - i tu objawia się zdumiewający proces - reprezentacji zaczynają doświadczać uczuć, jakie przyszło przeżywać osobom, które reprezentują. Nagle dwie nieznające się wcześniej osoby będąc w reprezentacji pałają do siebie sympatią, lub przeciwnie - budzi się w nich wzajemna niechęć, złość czy agresja.
Wszystkie te budzące się emocje są informacją w służbie dokończenia, uszanowania, uporzadkowania spraw sprzed lat.

Okazuje się, że my, na poziomie duszy jesteśmy mocno związani z różnymi naszymi krewnymi - z ludżmi, którzy mogą już dawno nie żyć. Ustawienia pokazują, z czym i do czego jesteśmy przywiązani na poziomie serca. Może się okazać, że nie potrafimy osiągnąć sukcesu w życiu, bo na poziomie naszej duszy zakazujemy sobie bycia lepszą niż nasza babcia, której wojna przerwała edukację. Czasem okazuje się, że własnym życiem próbujemy spłacać cudze długi, czasem może się nam wydawać, że własnym cierpieniem jesteśmy w stanie odkupić cudze cierpienie, a własną chorobą wskazać nasze oddanie względem kogoś innego.

Logika serca nie jest logiką umysłu.

Ustawienia pozwalają zobaczyć tendencje, uwikłania, które nas samych ograniczają, które warunkują nasze bieżące wybory. Miłość, lolajność, wierność - to główne z nich.

Ustawienia są też okazją przywracania do systemu osób odrzuconych, wszystkich, o których w rodzinie się nie mówi, bo przynoszą "wstyd", bądż swoją obecnością hańbią "dobrą" rodzinę. To najczęściej wykluczone osoby chore psychicznie, rozwiązłe, nieślubne dzieci czy dzieci z aborcji, często też dzieci nienarodzone, które zmarły przez narodzinami, lecz w rodzinie nie mówi się o ich śmierci.

Dlaczego osoby wykluczone są ważne? Jedynie system w całości możę prawidłowo funkcjonować. System rządzi się prawami, ma swój porządek i kodeks. Jednym z założeń, jest to, że każdy z członków należy do systemu i jest w tym systemie ważny, a nawet członkowie wykluczeni, powinni być wspominami. Bez tych osób system traci równowagę.

Okazuje się, że my - znów - na poziomie duszy potrafimy czuć przywiązanie właśnie do tych wykluczonych, zapomnianych, pominiętych - nasza miłość w nas upomina się niejako o nich i tu ustawienia niejednokrotnie stają się okazją do tego, aby odkryć fakt, że miało się nienarodzonego brata czy siostrę, lub fakt, że dziadek miał inną ukochaną kobietę przez babcią, która nie została przez niego poślubiona, bo byłby to mezalians...

Może się pojawić pytanie czy to wiarygodne i kto to sptawdził?

Znów z odpowiedzią przychodzi doświadczenie. Biorąc wielokrotnie udział w ustawieniach doświadczałam stanu dłębokiego "tak" - kontaktu z głęboką prawdą. Doświadczałam tego ja oraz dziesiątki, a może setki osób, z którymi pracowałam w polu. Niejednokrotnie, gdy prowadzący komentuje ustawienie w uczetnikach pojawiają się łzy - łzy głębokiego wzruszenia, jakby ktoś wygłaszał prawdę, która latami, dziesiątkami lat czekała na ujawnienie.

Istotą działania ustawień jest obraz systemu, który zmienia się w naszej świadomości. Zmieniona forma systemu, np. z informacją o zapomnianym dziecku, czy wyrządzonej komuś, nieopłakanej krzywdzie, którą w ustawieniu można przepłakać oddając odpowiedzialność winnemu, leczy. To sprawia, że nasz system nie jest już taki sam, a my nie musimy już patrzeć w stronę zapomnianej osoby z systemu, ale możemy z odwagą spojrzeć na nasze życie z radością inwestować w nie energię.

Ustawienia pozwalają też zaczerpnąć z siły, jaką jest obecność i miłość naszych przodków - siły płynącej zarówno z mężczyzn, jak i z kobiet w rodzie - miłość, którą niejednokrotnie odrzucamy.

W ustawieniach w sposób symboliczny można spotkać się z nieżyjącym ojcem czy z matką, której nigdy nie poznaliśmy. To szansa na przepłakanie bólu, oddanie im szacunku i otwarcie się na miłość.

Oczywiście - to tylko opis. Sam proces trwa dłużej i bywa bardziej skomplikowany, chcę tu zaznaczyć, że ustawienia to pełne spektrum różnych możliwości.

Ja - zarówno w swojej pracy zawodowej, jak i w życiu osobistym wielokrotnie korzystałam z ustawień  -biorąc udział w pojedynczych spotkaniach, czy dłuższych warsztatach. Uważam, że zawdzięczam bardzo wiele pracy ustawieniowej. Wielokrotnie pracowałam ustawieniowo z moim kręgosłupam o migę powiedzieć, że widziałam bardzo duże pozytywne zmiany.

Co ciekawe, biorąc osobiście udział w ustawieniach zmiany zaczęłam obserwować u moich najbliższych - u męża, rodziny, nawet u współpracowników czy przyjaciół.
Cóż, tak działają ustawienia. Uwalniają, pozwalają miłości płynąć, a nam pozwalają płynąć ku naszemu życiu.




sobota, 22 kwietnia 2017

Jeśli myślisz poważnie o wyzdrowieniu

Jeśli myślisz poważnie o skutecznym wyzdrowieniu i trwałym powrocie do zdrowia, zapewnij sobie warunki do rekonwalescencji, czyli CZAS.
Leczenie kręgosłupa po zabiegu to kwestia kilku miesięcy. W zależności od charakteru zabiegu oraz tego, na ile był rozległy, okres ten może się wydłużać. 
Okres podstawowego gojenia się tkanek, na których dokonana została ingerencja ( w moim przypadku) to okres 1,5-2 mies.)

W tym czasie NIE WOLNO WYKONYWAĆ ĆWICZEŃ, jedyna dopuszczalna forma aktywności to ćwiczenia izometryczme ( praca mięśnia bez zmiany jego długości).

piątek, 24 marca 2017

Czas wsiąść do auta

Tadaam!
Nadeszła długo oczekiwana chwila. Oboje zaciekawieni i podekscytowani nadmuchaliśmy swoje poduszki dynamiczne Dynasit, kładąc je na przednich siedzeniach samochodu.

Jest czerwiec 2016.
Od maja 2015 nie jeżdzę autem.
Pierwsza próba za kierownicą w styczniu skończyła się fiaskiem. Druga próba w marcu 2016 skończyła się nawrotem objawów neurologicznych i rehabilitacją...

Wsiadamy. 
- Jak będzie? Trochę się boję. 
Czy dam radę?

Jedziemy!

Pierwsze odczucia - ja pływam :D Taak... towarzyszy mi do niezwykłe uczucie jakby moje pośladki lekko unosiły się nad siedzeniem. Uczucie potęguje się, gdy wchodzimy w zakręt! Wow! Czuję wyraźnie, jak - w zależności od kierunku skrętu - podnosi się bądź prawy, bądź mój lewy pośladek... 

Aha! - myślę - czyli siła odśrodkowa nie znika!
Na zakręcie podczas tradycyjnej jazdy przeciwstawiamy się tej sile utrzymując ciało w prostej pozycji, a więc mięśnie muszą się napiąć, żeby lekko oporować. 
I tak się dzieje na każdym zakręcie... - konkluduję dalej - Podobnie na wybojach, czy wertepach, choć wtedy w grę wchodzi grawitacja, która dodatkowo dociąża ciało...

Jazda okazuje się być prawdziwą frajdą! Oboje z Radkiem komentujemy: prawy pośladek, lewy pośladek...
A u Ciebie, który teraz? :) Już dawno nie mieliśmy takiej zabawy.

Wysiadam z auta "gibka", bez znanego mi "auu..."! bez sztywności w plecach. 

NOWOŚĆ !! Mogę jeździć autem! Wracam do żywych :) :) :)


Jak wybrać lekarza, któremu pozwolę się zoperować?

Ja szukałam swojego lekarza 4 miesiące – był piątym chirurgiem, z jakim się spotkałam*.
(wcześniej pisałam o pani neurochirurg i to nie pomyłka. Spotkanie z nią doprowadziło mnie do lekarza, który wykonał zabieg)

Po spotkaniu, a właściwie już w trakcie wizyty wszelkie wątpliwości prysły – wiedziałam – to TEN człowiek. Wszelkie pytania były zbędne. Wiedziałam – jemu pozwolę się zoperować.

Lęk opadł, pojawił się spokój i ufność – wiedziałam, że teraz mogę „usiąść na tylnym siedzeniu samochodu” i pozwolić mojemu neurochirurgowi prowadzić auto… Długo czekałam na ten moment, ale był warto!

Pułapki w szukaniu lekarza?

  • Przekonanie, że ‘szukamy dziury w całym’ – jeśli nie czujesz zaufania do lekarza stawiającego diagnozę, to zwyczajnie tak jest i koniec. 
  • Masz prawo mieć wątpliwości 
  • Nie ma jednego doskonałego lekarza dla wszystkich. Ten sam, który ma wspaniałe recenzje wśród pacjentów może akurat nie odpowiadać Tobie. 
Mnóstwo czynników wpływa na zbudowanie relacji oraz to, czy dany człowiek będzie tym, za którego słowami pójdziesz i oddasz mu swoje ciało do dyspozycji. Jedno jest pewne – jeśli ten właśnie człowiek ma Ciebie operować – TY musisz mu zaufać ( bez względu na opinię Twoich najbliższych, znajomych, rozlicznych autorytetów itp.

Warto pamiętać o tym, że to nie lekarz leczy ciało. Lekarz usuwa przeszkodę uniemożliwiającą naszemu ciału samoregenerację, resztę robi już nasz organizm, gdyż posiada cudowną zdolność samonaprawy.

Między innymi z tego właśnie powodu tak istotne jest nasze nastawienie - postawa zaufania, spokoju, 'oddania się' w ręce lekarza. Im lepiej nastawiony będzie nasz umysł, im bardziej otwarta i ufna będzie nasza postawa, tym lepsze mogą okazać się skutki zabiegu.

Nie mam tu namyśli postawy biernej, przerzucenia na lekarza odpowiedzialności za stan naszego ciała, postawy "proszę mnie wyleczyć". Za stan naszego ciała odpowiadamy w 90% my sami - te 10% to geny i środowisko. Takie jest moje przekonanie.

Myśląc o idealnej relacji lekarz-pacjent mam na myśli postawę partnerskiej relacji między nimi.

Jeśli już znajdziesz lekarza, któremu chcesz i możesz zaufać, uznaj, że jesteście partnerami w procesie zdrowienia Twojego ciała. Twój lekarz wykorzystuje całą swoją wiedzę i umiejętności, żeby jak najlepiej Cię zoperować, więc i Ty wykorzystaj całą swoją wiedzę i umiejętności, żeby przywrócić ciało do zdrowia po zabiegu.

Nasi bliscy a zagrożenia/utrudnienia w wyborze dobrego lekarza:

  • presja, 
  • „pomysły” różnych „życzliwych” osób na twoje leczenie 
  • "trzeba to zrobić teraz i mieć już z głowy” ...

Pamiętajcie – nasi bliscy często sami nie radzą sobie z emocjami, jakie przychodzi im przezywać w efekcie Waszej choroby. Wasza choroba jest dla nich potężnym stresem. Niepewność tego, co nastąpi oraz lęk dotyka także ich. W wyniku tego, mogą stać się „zadaniowi” zarzucając Was własnymi pomysłami na wasze leczenie. W dobrej wierze mogą proponować Wam liczne gotowe rozwiązania. Zanim się na nie zgodzicie, rozważcie, czy to jest rzeczywiście ta pomoc, z jakiej chcecie skorzystać.

Ważne: nie stawiam tezy, że pomysły bliskich są z założenia złe. Wręcz przeciwnie - potrafią być genialne, trafne i cenne. Chcę tylko podkreślić fakt, abyście decydując się na działania dotyczące Waszego zdrowia, dali sobie czas na zastanowienie się i ocenę, czy jesteście zgodni z proponowanym rozwiązaniem.

Ważne, aby w procesie odzyskiwania zdrowia pielęgnować w sobie poczucie sprawczości.

Zadbaj o to, abyś to Ty mógł podjąć ostateczną decyzję dot. leczenia.

W życiu codziennym, nawet jeśli znacząco zmieniła się jego jakość – staraj się wykonywać te czynności, które wciąż możesz wykonać, decyduj o sprawach na które masz i możesz mieć wpływ – menu na obiad czy kolor ścian podczas zbliżającego się remontu – decyduj!

Być może masz większe ambicje, być może nie takiej rzeczywistości sobie życzyłeś. Nie zmienia to faktu, że takiej rzeczywistości doświadczasz i to, w jaki sposób przez nią przejdziesz, może być dla Ciebie największym życiowym wyzwaniem.


Bliscy, osób chorujących – pomóżcie by Wasi ukochani mogli zachować maksimum autonomii i samostanowienia. Udzielajcie im pomocy wtedy, kiedy jej potrzebują i najlepiej – kiedy sami o nią poproszą. Słuchajcie tego, co do Was mówią. Nie wyręczajcie ich. To ci sami, co przed urazem ludzie. Ich umysły są tak samo sprawne, zmianie uległa prawność ich ciała.

Świadomość piętrzących się napięć.

Ból i napięcie mięśni z nim związane powoduje dodatkowe bodźcowanie układu nerwowego, co wzmaga jego napięcie. Nieprzespane noce, ciągłe zmęczenie i niemożność regeneracji – to wszystko wyczerpuje nasze zasoby radzenia sobie ze stresem. Zwiększa się nasza nerwowość, możemy stać się drażliwi, płaczliwi, depresyjni. Możemy się wycofać. Może też wzmagać w nas złość i agresja spowodowana bezradnością, brakiem wpływu i utratą sprawności.

Pamiętajmy – silne emocje nie są dobrym doradcą.

Decyzja o sposobie leczenia zawsze, należy do Was – tylko i wyłącznie do Was.

Wiedząc, że takie reakcje są dość powszechne w chorobach kręgosłupa, może łatwiej będzie sobie z nimi radzić.

Psychosomatyka a dyskopatia

Dyskopatia - co ma do tego psychika?

Miałam to szczęście, że będąc psychologiem, jestem obeznana i zaprawiona w „rozprawianiu się” z różnymi trudnymi emocjami.

Psychologa od zwykłego człowieka różnić powinno to, że temu pierwszemu łatwiej przychodzi, a przynajmniej łatwiej powinno przychodzić, identyfikowanie i nazywanie trudnych emocji, wychwytywanie i neutralizowanie destrukcyjnych myśli i przekonań oraz zastępowanie ich konstruktywnymi treściami… Jak się okazało, w praktyce nie było to aż tak proste.


Jak się okazuje choroba krążków międzykręgowych zwana potocznie dyskopatią jest chorobą psychosomatyczną.

Gdzieś w sobie zawsze wiedziałam, że kręgosłup – ta żywa część mnie – reaguje bólem i niedomaganiem na sytuacje życiowe, w których byłam fizycznie i psychicznie przeciążona. Nie reagowałam jednak na jego sygnały, tzn. reagowałam doraźnie i szłam dalej w swoje życie.
Potrzebne było zdarzenie, po którym pójść dalej – w sensie dosłownym i przenośnym nie mogłam.

Moja neurochirurg, już po operacji patrząc na mnie spojrzeniem pełnym empatii powiedziała do mnie: Czy Pani wie, że dyskopatia jest chorobą psychosomatyczną? 


Jeśli nie zmieni Pani stylu życia, dolegliwości powrócą”.

Oczywiście, że o tym wiedziałam! Właściwie wiedziałam i nie wiedziałam... Mimo iż przez 15 ostatnich lat głosy z całej literatury jaką przeczytałam na temat stresu, krzyczały do mnie komunikując mi ten fakt. Ba! Ja sama na szkoleniach mówiłam to moim klientom. 


Potrzebowałam jednak tamtej rozmowy, by prawdziwie to usłyszeć, zrozumieć i głęboko tego doświadczyć…

Właśnie ze względu na ogromną wagę stresu, jaką odgrywa on w mechanizmie i rozwoju chorób kręgosłupa, chcę skupić się na aspektach psychofizycznych, a właściwie na aspektach psychologicznych chorowania i zdrowienia pleców.

Gdy miałam już w ręku diagnozę – wynik rezonansu, czekając na pierwsze konsultacje lekarskie, zaczęłam wertować internet. Chciałam poznać znaczenie słów zawartych w opisie, chciałam przekonać się, czy i na ile mój obraz rezonansu jest podobny do diagnoz innych osób i najważniejsze – chciałam się dowiedzieć, co dalej.

I tu natknęłam się na pierwszą ścianę, a właściwie na prawie pustą kartkę… O ile byłam w stanie znaleźć wiele obrazów rezonansu, o tyle znalazłam też całe mnóstwo skrajnie różnych, wzajemnie się wykluczających diagnoz, zaleceń postępowania, i co najgorsze – trafiałam na skrajnie różne relacje pacjentów…

Mój lęk narastał. Niepewność dawała pola do popisu mojej wyobraźni, a ta rysowała w mojej głowie rozmaite scenariusze…

Jak rozumieć moje objawy, czym są spowodowane, jak odczytywać rezonans? Co mi właściwie dolega? Może metody naturalne? Jaki jest % osób wracających do sprawności? I wiele, wiele innych…

Każda kolejna chwila z piętrzącymi się w głowie znakami zapytania potęgowała lęk i niepewność co do kolejnych kroków.

W moim przypadku kolejni lekarze nie okazywali się jednogłośni co do metod postępowania i o ile większość z nich miała dużą chęć, by mnie zoperować, żaden z nich nie dawał mi gwarancji na pełne wyzdrowienie. 

Tu też pojawił się pierwszy poważny dylemat -
Któremu lekarzowi zawierzyć? Jak wybrać tego właściwego?

Okazało się, że w trakcie wyboru lekarza można trafić na rozmaite pułapki. Jak ich uniknąć?

Tutaj przeczytacie kilka wskazówek jak szukać i wybrać lekarza : http://mojkregoslup.blogspot.com/2017/03/jak-wybrac-lekarza.html


Narkoza

Co Cię czeka po operacji?

Lekarze z pewnością użyli najlepszej substancji, jaka była w ich posiadaniu, aby Cię uśpić i zapewnić bezbolesny zabieg odbywający się bez udziału Twojej świadomości…


Należy pamiętać o tym, iż narkoza sama w sobie jest rodzajem toksyny, którą po operacji Twój organizm będzie próbował z siebie usunąć i będzie to robił na wiele różnych sposobów.

Mi nikt tego nie powiedział...

W drodze ze szpitala do domu, w trakcie przerwy na posiłek, zaczęłam tracić przytomność a moim ciałem zaczęły targać torsje. Czułam, że za chwilę upadnę na ziemię. W głowie dudniła mi myśl "tylko nie na plecy" - przecież dopiero co zostały zoperowane... Zasłabłam w chwili, gdy Radek na moment poszedł do samochodu. Zaczęłam krzyczeć, ale coraz słabiej słyszałam własny głos. Wszystko wokół zrobiło się niebieskie...

Nie wiedziałam, co się dzieje. Poczułam uścisk Radka, słyszałam przerażenie w jego głosie. Zbiegła się obsługa. Wezwali karetkę. Ponoć przypominałam wyglądem nieboszczyka... ;-) Przed przyjazdem karetki wylądowałam w toalecie. Rozstrojony układ pokarmowy. Było mi wszystko jedno.

Po przyjeździe karetki okazało się, że mam ciśnienie 80/50... Zaproponowali, że mogą mnie zabrać do najbliższego szpitala. Jak to? Przecież dopiero co ze szpitala wyszłam. Chciałam wracać do domu.

Mi nikt tego nie powiedział... Może gdybym wiedziała, napewno gdybym to wiedziała, nie byłabym tak przerażona.

Jakich objawów możesz się spodziewać?

W jaki sposób Twój organizm może próbować pozbyć się resztek narkozy z Twojego ciała?

Możesz mieć wymioty lub biegunkę, dziwny smak w ustach i dziwny zapach ciała…

U mnie zmieniony zapach potu utrzymywał się około tygodnia, w drugim dniu po operacji miałam nagłe pogorszenie, mdłości, spadek ciśnienia i o mały włos nie zemdlałam. Układ pokarmowy starał się pozbyć pozostałości po narkozie. Rozstrojenie układu pokarmowego, które trwało około pół dnia, przyniosło poprawę.

Wypadanie włosów niestety również może być konsekwencją narkozy. Dziś, 11 tygodni po zabiegu, wciąż obserwuję zwiększoną ilość wypadających włosów.

Kolor skóry. Moja skóra (niestety) po zabiegu zrobiła się ziemisto-bura… Teraz, prawie po 3 mies wygląda lepiej, lecz nie jest to jeszcze jej normalny kolor.


Polecam świetny wpis o psychologicznych aspektach doświadczania zabiegu operacyjnego oraz o tym, w jaki sposób ciało odreagowuje stres, jakim jezt operacja http://madziowy.pl/gwalt-zadany-cialu-gdy-chcesz-uciekac-a-cialo-zamarlo-wytrzasc-traume/

EDIT:
Teraz - rok i 5 mies. po zabiegu - zaczęły mi odrastać włosy! Proces ten obserwuję od jakichć ... 3 miesięcy. Wniosek - włosy odrastają najpóźniej.
Kolor cery wrócił do normy.

EDIT 2 ( 3 lata po zabiegu - 11. 2018r. )
Moje obserwacje pozwalają mi na wysnucie wniosku, iż organizm potrzebuje około roku, aby pozbyć się zatrucia wywołanego narkozą. Ten naturalny proces detoksykacji potrzebuje czasu. W jaki sposób go przyspieszyć/usprawnić? O tym już niedługo będziecie mogli przeczytać na moim blogu. W planach mam napisanie tekstu wraz zaprzyjaźnionym dietetykiem, abyście mogli przyjrzeć się całemu procesowi korzystając z wiedzy eksperta.

Po operacji kręgosłupa - wskazówki

Jestem po operacji kręgosłupa lędźwiowego (microdissectimia L4-L5).

Chcę tu zawrzeć kilka informacji praktycznych, z własnego doświadczenia. Jeśli przygotowujesz się do zabiegu, poniższe informacje mogą być dla Ciebie cenne.

Jednym z mechanizmów znacząco obniżającym poziom stresu ( a jednocześnie skutecznie go podwyższając) jest POCZUCIE KONTROLI. Będąc w sytuacji, której doświadczamy, jako taką, nad którą mamy kontrolę - poziom stresu obniża się nawet w przypadku trudnych zdarzeń. Elementem poczucie kontroli jest poczucie wpływu na zdarzenia, poczucie, że zdarzenia przebiegają w logiczny sposób, że znamy ich kolejność i możemy się na nie przygotować (nic nas nie zaskoczy).

W tym celu dzielę się swoim doświadczeniem - aby Wam było łatwiej.

Kiedy już opuścisz szpital, zadbaj o to, by wracać do domu w pozycji leżącej. Do domu nie zawiezie Cię karetka. W tym celu musisz poprosić kogoś z rodziny lub przyjaciół.

By zapewnić sobie bezwzględny komfort podróży możesz rozłożyć przedni fotel w aucie, lub położyć się na tylnej kanapie.

W zależności od rodzaju zabiegu, lekarz udzieli Ci informacji kiedy będziesz mógł samodzielnie siadać, wstawać itp.

Jedno jest bezwzględnie pewne – w okresie bezpośrednio po operacji nie możesz być sam. Konieczna jest pomoc drugiej osoby. Zapewniam, nie ma tu wyjątków. Szybko okaże się, że wykonanie najzwyklejszej codziennej czynności graniczy z cudem.

Zgrywanie bohatera może skończyć się bardzo źle – z utratą efektu operacji włącznie. SERIO!

Co jeszcze?


Będzie Cię bolało, to oczywiste, a wiadomo ból budzi lęk…

Co więc robić:

- Przygotuj się na ból i postaraj się go unikać. 


- Boli Cię rana po operacji? Ma prawo boleć, więc staraj się nie wzbudzać w sobie niepotrzebnie paniki.

- Im mniejszy zakres ruchów wykonujesz, tym lepiej, więc nie siłuj się ze sobą samym i nie próbuj myć okiem 3 dni po zabiegu…

Po operacji wejście do wanny ( podniesienie nogi) może stanowić nie lada wyzwanie ( tak było u mnie…) Hurra szczęśliwcy, którzy mają kabinę prysznicową! Jeśli masz wannę trzeba wypracować system schodków oraz pomoc ochotnika, który zechce nam podać rękę.

Wykonuj małe, delikatne ruchy i naprawdę tyle, ile możesz. Z każdym dniem będziesz mógł zrobić więcej.

Działaj w granicach swoich możliwości – jeśli danego dnia możesz jedynie leżeć i wstać do toalety – nie zmuszaj się do dodatkowego wysiłku ( chyba, że lekarz zaleci inaczej - jeśli masz zalecone wykonywanie ćwiczeń - nie zapominaj o nich. Wcześna, właściwa fizjoterapia to podstawa późniejszej sprawności).

Przekonasz się, że Twoje ciało pięknie Ci się odwdzięczy, jeśli uszanujesz jego ograniczenia i zapewnisz mu warunki do regeneracji.


Ja w pierwszym tygodniu po operacji (7-8 dzień po operacji) ( a miałam zalecenie, by chodzić) wyszłam na dwór. Pokonanie schodów z 1 piętra na parter było sporym wysiłkiem… Postałam razem z mężem w bramie, zrobiłam kilka kroków, stwierdziłam, że czuję zmęczenie. 


Dość na dziś. I wróciłam grzecznie do mieszkania.

Następy spacer, kolejnego dnia był już dłuższy – jakieś 80 (!) metrów… ;)
Kolejny spacer przyniósł następne wydłużenie dystansu i tak krok po kroku…


Czas i cierpliwość do samego siebie są na tym etapie najlepszą inwestycją w cały proces rekonwalescencji. Zaufaj mi. Wiem, co piszę ;)


Bolesna bliskość

Nie powie Ci tego żaden lekarz.
Dowiadujesz się o tym sama na drodze własnego doświadczenia, jak ból będący efektem ucisku na nerw wpływa na Twoje ciało.

Ból, który zdawał się być miejscowy, z prędkością błyskawicy zagarnął całe moje ciało. Uczucie, że "boli mnie wszystko" pojawia się szczególnie wtedy, gdy próbuję się położyć. Boli kontakt z materacem łóżka, boli dotyk męża, boli głaskanie mnie po plecach. Boli prawie wszystko.

Potem się dowiem, że układ nerwowy, który jest tak mocno bodźcowany z powodu uszkodzenia nerwu może wysyłać do całego ciała bardzo intensywne doznania.
Podejrzewam, że komuś, kto jest zdrowy, trudno będzie wyobrazić sobie taki stan. Ten opis może brzmieć niczym wytwór hipochondryka. Zapewniam. Nie jest nim.

Szukam ukolenia, lecz praktycznie żadna pozycja nie przynosi ulgi. Ból odciska się silnym piętnem na mojej relacji z mężem. On, przestraszony całą sytuacją, ze wszystkich sił próbuje mi pomóc.
Nie wie jak, stara się.

Obrzucam każdą jego próbę bliskości, zdejmuję z siebie rękę, którą chce mnie głaskać, odsuwam go, kiedy chce się przytulać, ostrzegam, gdy tylko zamierza zbliżyć się swoim ciałem do mnie. To wszystko boli. Czuję się jak poparzona.

Prycham na Radka niczym niezadowolona kotka. Z drugiej strony rozpaczliwie potrzebuję bliskości i ciepła.
Tak dużo go mieliśmy przed urazem... Jesteśmy rok po ślubie. Nie zdążyliśmy się jeszcze sobą nacieszyć.
Wybieram głąskanie po twarzy. To nie boli.

Lżej mi, gdy chodzę. Możemy pójść na spacer, wziąć się za rękę. Choć nie chodzę zbyt szybko, o dziwo lepiej się czuję w pozycji pionowej.

Ciekawym doświadczeniem był moment, w którym nie zdążyłam przejść na zielonym świetle na drugą stronę... Szłam po pasach, po których chodzę od 15 lat. Tyle tylko, że tym razem o wiele wolniej ciągnąc lekko prawą nogę za sobą.

Jest lato, upał, mam na sobie któtkie szorty w kolorze fuksji i czuję się niesprawna. 

Ból sprawia, że chudnę - czerwiec 2015

Szybko tracę apetyt. Mając drobą budowę (52 kg przy 172 cm wzrostu) w krótkim czasie robię się jeszcze smuklejsza. Próbuję jeść na siłę, ale bez rezultu. 

Dlaczego nie chce mi się jeść?
Poznaję, a właściwie przypominam sobie taki mechanizm, potwierdza mi go mój przyjaciej - w chorobie ciało oszczędza wydatkowanie energii. 
Kieruje zasoby w miejsca, które najbardziej tej energii potrzebują. Na czym organizm 'oszczędza energię'? Oszczędza min. na trawieniu, poneważ ono jest procesem wysoce energochłonym... Po co jeść, skoto w strawienie pokarmu trzeba włożyć dużo sił. Teraz siły potrzebne są na co innego - na naprawę.

Poznaję kolejną właściwość, która dotyczy mądości naszego ciała. W każdym urazie czy chorobie organizm włącza tryb naprawy. To często subtelny proces, który przeoczamy, lecz nieodłączny w procesie odzyskiwania zdrowia.


Moje ciało będąc w dużym stresie i poruszeniu, w na jego najgłębszych poziomach, wysłało cała armię substancji biochemicznych, hormonów, neurotransmiterów, białek, makrofagów i innych, by naprawiać powstałe zniszczenia...

A więc w moim ciele dzieje się coś ważnego, coś, czego nie wolno mi zlekceważyć.

Wciąż nie mogę jeść. Pojawiają się we mnie pytania, skoro nie mogę jeść dużo, to co powinnam jeść?

Ciekawe, bo ja, jako typowy mięsożerca w pierwszej kolejności straciłam zainteresowanie moimi ukochanymi kabanosami...

Odpowiedzi przychodzą szybko, z różnych źródeł: dużo zielonego, warzywa, owoce, wykluczyć mięso, jeśc tak, by nie zakwaszać organizmu.
Coraz bardziej szanuję mądrość mojego organizmu.

Staram się w miarę możliwości zażywać dużo wit. C. Co jeszcze? Wit D, tak. Magnez i Neurovit.

Mój zestaw obowiązkowy.

Co to dla mnie oznacza? Zaczynam powoli rozumieć brak apetytu


Z tygodnia na tydzień widzę zmiany w ciele. Najpierw na twarzy - policzki mam zapadnięte, kości policzkowe niczym u sławnej modelki coraz wyrażniej manifestują swoją obecność na mojej twarzy. Dodatkowo coraz wyraźniej widzę zaciśniętą w bólu szczękę i zmarszczkę, której wcześniej nie było dużą wyraźną linię przebiegającą od linii ust w dół. 

To z bólu.

A wcześniej nie miałam zmarszczek. Żadnych.


Niknę. Coraz wyrażniej czuję uogólnione napięcie w ciele. Ból, choć wydawałoby się, że zlokalizowany jest w lędźwiach i nodze, w dziwny sposób 'rozlewa' się na resztę ciała. Pomimo lata bardzo często jest mi zimno. Dochodzę wniosku, że to z powodu napięcia mięśni.

Napięte, niedokrwione mięśnie marzną - dowiem się później.

Moje urodziny


Coraz rzadziej pozuję do zdjęć.

Ból izoluje


Mija maj i czerwiec 2015 roku. Mijają tygodnie spędzone na sofie.
Mija czas i powoli zaczyna mnie omijać świat.

Po kilku tygodnia orientuję się, ze zaczynam izolować się od świata. Odsuwam się coraz bardziej wgłąb siebie, skupiona na włąsnym ciele i sygnałach z niego płynących.


Dominują u mnie dwa stany: ten typowo fizyczny, to ból, ten psychiczny, to lęk.
Z czasem sama nie wiem, który z nich jest gorszy.

Po roku przekonam się, że lęk pozostał i nie ma ochoty tak łatwo mnie opuścić.

Boli. Wciąż do końca nie wiem, na czym stoję. Nie wiem, jak sobie pomóc. Porady, diagnozy i opinie są dość rozbieżne.

Powoli łapię się na tym, że zmienia się mój sposób myślenia. Coraz mniej interesuje mnie świat zewnętrny. Aktywności, które wcześniej wypałniały mi dzień, okazują się być męczące. Już samo myślenie o nich jest męczące. Moja kreatywność, pomysłowość i zapał, z którego byłam znana, znika...

Staję się inna. Stawiam sobie pytania - kiedy moje stare "ja" powróci?
Tymczasem to ból gra pierwsze skrzypce. Chętnie i skuteczne zagarnia pole świadomiści wpychając się w jej zakamarki, wypełnia sobą zasoby uwagi.
Nieproszony gość. Jak się z nim obejść?

Słabnę.

czwartek, 23 marca 2017

Cel: zdobyć tą poduszkę!

Tak, znalazłam to, czego szukałam. Jednak moja radość trwała tak długo, jak mój okres pracy w tamtej firmie...

Współpracę kończę po dwóch tygodniach, ze względu na różnicę poglądów.
Jednak największą wartością wyniesioną z tamtej firmy jest fakt, iż mam świadomość, że na świecie istnieje coś takiego jak Dynasit!

Przeszukuję internet, by kupić egzemplarz dla siebie. I tu spotyka mnie OGROMNA niespodzianka - poduszka, którą jeszcze dwa dni temu trzymałam w rękach jest zupełnie nieosiągalna.
Po prostu NIE MA JEJ W INTERNECIE. Jak to? Przecież w internecie jest wszystko...

Szukam dalej, nie zniechęcając się. Przecież GDZIEŚ być musi... Najpierw trafiam na anglojęzyczną stronę ... Piszę maila, ale bez odpowiedzi. Po kilkunastu dniach poszukiwań wraz z pomocą bratowej uczącej się czeskiego trafiam do czeskiej apteki, w której widzę swoją poduszkę!

Radość znów trwa krótko - nie ma wysyłki do Polski. Co najwyżej co Czech. Udaje się nam obejść system ;) Zamawiamy poduszkę z wysyłką do Czech - adresu użycza nam poł Polak-pół Czech - znajomy bratowej. Okazuje się, że bratowa wybiera się do Brna, więc będzie mogła odebrać poduszkę!

Poniżej zdjęcie pokazujące wycieczkę zrobiła sobie nasza poduszka: 494 km :)


Z końcem czerwca poduszka trafia w moje ręce!!!
Wygląda pięknie!

Zaczyna się przygoda! 🆗
Dzielenie się wrażaniemi sprawiło, że od razu zamówiłam kilka poduszek - dla mamy i znajomych. Jestem cała podekscytowana. Już nie mogę doczekać się efektów!

Teraz Dynasit® jest ze mną wszędzie - w trakcie posiłków, podczas pracy przy biurku, podczas oglądania telewizji. W sposób naturalny staje się nieodłączną częścią mojego życia, szybko okazuje się, że nie tylko mojego...

Z poduszki zaczyna korzystać mój mąż, który 2 lata temu miał wypadek. W wypadku złamał kość guziczną (ogonową). Dla niego oznacza to dokładnie to, że od dwóch lat ma problem z siedzeniem - siedząc czuje ból, który narasta z czasem.
Radek przesiada się na Dynasit.

Ila radości sprawiła mi jego reakcja, kiedy po chwili stwierdził, że nie boli go "kostka" ( tak pieszczotliwie nazywa swoją obolałą kość ogonową).

Ale okazuje się, że najlepsze dopiero miało przyjść! Przed nami próba jazdy samochodem w towarzyszeniu Dynasit!:)

EDIT:
Dla wszystkich, którzy są zainteresowani poduszką, dobra wiadomość - nie trzeba już robić wycieczki zagranicznej - oto link do sklepu: www.dynasit.pl

PS.
Swoją drogą z tego miejsca dziękuję firmie Karella Research http://www.keralla.pl/za pomoc w otrawciu mi drzwi do nowego etapu życia.

Jak trafiłam na Dynasit

Jestem uparta. Jestem zdeterminowana.

Gdy żyjesz w bólu Twoja determinacja staje się większa. Dużo większa.

Powrót do zdrowia po operacji miał zająć mi 3 miesiące.
Siedem miesięcy po udanej operacji, po miesięcznym pobycie na oddziale rehabilitacyjnym oraz kilkutygodniowej indywidualnej rehabilitacji i pracy z osteopatą wciąż czułam ból.

Objawy neurologiczne powracały.
Od urazu (maj 2015) nie jeździłam samochodem. Gdy wsiadłam do niego poł roku po zabiegu, objawy powróciły. Podjęłam kolejna próbę - jest podobnie. Dramat.
Jestem w coraz gorszej kondycji psychicznej.

Wciąż nie mogę siedzieć dłużej niż pół godziny bez zmiany pozycji. Planuję wrócić do pracy i tu pojawia się mój lęk - czy podołam? Czy nie zaszkodzę sobie wracając "za biurko"? Czy moje ciało jest wystarczająco silne?

Coraz częściej myślę o tym, że ono samo jest dla mnie zagrożeniem...

Podejmuję wyzwanie i wracam do pracy. Zatrudniam się w firmie badań marketingowych.
I tu dzieje się coś, co ma diametralnie zmienić moje życie - trafiam - przez przypadek - na poduszkę Dynasit.

Ma ją moja znajoma w pracy. Ona sama twierdzi, że "nie potrafi na tym siedzieć", daje mi ją więc bez problemu do wypróbowania.

Siadam. Towarzyszy mi dziene uczucie "pływania". Staram się łapać równowagę balansując ciałem. Czuję dziwne poruszenie w miednicy i plecach. Siedzę dalej. Mija godzina, bólu nie ma. Mijają kolejne, a ja siedzę! Siedzę bez bólu.
Konczy się dzień. Wstaję z krzesła i sama nie mogę uwierzyć w to, co czuję. Właściwie w to, że nie czuję niczego. Nie ma żadnego bólu! Nie wierzę!
Czekam podejrzliwie na kolejny dzień, może jakieś dolegliwości dopiero mają zamiar się pojawić. NIC.
Nic się nie dziele. Ja siedzę! Pracuję przy biurku!

Jest zmiana! Jest sukces, na który tyle miesięcy czekałam!!! Wstępuje we mnie nadzieja. Nareszcie widzę owoce moich starań.
Powoli zaczyna opuszczać mnie depresja. Wstępuje we mnie nowe życie!

Już dawno przestałam pozować do zdjęć niechętna mojego znienionego wyglądu. To jedna z nielicznych fotek tamtego okresu - pierwsze porcje pozytywnej energii :)

Kolejny etap, to wsiąść do samochodu, ale to zadanie na później.

Minus jest taki, że w tej firmie pracuję tylko 2 tyg...  Rozstaję się z poduszką... :(

Czytaj ciąg dalszy: Cel: zdobyć Dynasit ! http://mojkregoslup.blogspot.com/2017/03/cel-zdobyc-dynasit.html








Ten właściwy lekarz


Pani doktor - kobieta neurochirurg okazuje się dla mnie nadzieją, nadzieją, której przez 4 miesiące szukałam.

W gabinecie spędzam dużą ilość czasu. Pierwszy raz jestem traktowana jak partner - pacjent, który ma potrzebę zrozumienia zarówno istoty choroby, jak i peocesu leczenia.
Pani doktor w małych krokach, rzeczowo udziela mi wszystkich potrzebnych informacji.

Najpierw badanie.
Części nogi nie czuję, robi kolejne testy, zakres ruchu, ból. Widzę, że wie, z czym ma do czynienia.

Zaprasza mnie do biurka. Uruchania płytę z rezonansem. Ogląda w skupieniu, zaprasza mnie do monitora, pokazuje, tłumaczy.

Nareszcie wiem. Widzę na własne oczy, jak wygląd mój zniszczony dysk, jak wyglądają uciśnięte nerwy, kanał kręgowy, pozostałe struktury. Nie mam złudzeń. Nie mam też wątpliwości jak jest.

Pytam o rozwiązania, alternatywy.

Słyszę o potrzebie operacji i ryzyku wiążącym się z jej nie podjęciem.

Opuszczam gabinet spokojna. Pierwszy raz od 4 miesięcy.
Ufam.


Mojej historii nie napisał specjalista od PR

Zacznę od tego, że nie mogłabym pisać o czymś, co nie jest prawdą.

Wszystkie napisane tu słowa są autentyczne. Piszę je w dobrej wierze, że dzieląc się moją historią, mogę pomóc innym osobom. A więc od początku.

Jak zaczęła się moja przygoda z bólem pleców?
Moją historię napisało życie. 




Ale od początku.

W 2015 roku przeszłam operację kręgosłupa. Takiego wydarzenia się nie planuje. Ono przychodzi.
Przychodzi i zmienia wszystko.
Najwięcej zmienia ból, ale o tym przy innej okazji.

Szukając dla siebie skutecznych rozwiązań, które pomogłyby mi usunąć ból kręgosłupa szukałam wszelkich sposobów - szukałam diet, homeopatii, ustawień hellingerowskich, leków, suplementów, pomocy farmaceutów, zielarzy, osteopatów, ortopedów, neurochirurgów oraz rehabilitantów, szukałam pomocy magistrów i profesorów, szamanów i zwykłych ludzi.


Tak zaczyna się moja przygoda. Tak zaczęła się wielka zmiana w moim życiu. 

Moja historia jest dłuższa. 

Jeśli chcesz ją poznawać, zapraszam na bloga. Będę regularnie opisywać moje doświadczenia, dzielić się tym, co przeszłam, pokazać moje rozumienie chorób kręgosłua, i ich psychosomatyczny charakter. Będę dzielić się wnioskami i wskazówkami, tym, co sama odkryłam, aby każdej kolejnej osobie łatwiej było przejść tą samą drogę, którą ja szłam - drogę ku sobie, ku zdrowiu.

Ten czas nauczył mnie sporo o własnym ciele - jego mądrości i jego potrzebach - o tym będę pisać.

To blog dla tych, którzy sami zmagają się z bólem pleców - w pracy, w domu, w szkole, w szpitalu..., dla tych, którzy chodzą na rehabilitację i dla tych, którym to nie wychodzi, dla tych, którzy planują operację kręgosłupa bądź są po zabiegu. 

To też blog dla tych, którzy zawodowo zajmują się tematyką kręgosłupa - będzie to jedyna w swoim rodzaju, kompleksowa relacja pacjenta, który stracił nadzieję i władzę nad ciałem. Pacjenta, który po roku tę władzę odzyskał.

Jeśli problem kręgosłupa jest Twoim problemem, ten blog jest dla Ciebie.

Moim celem jest zbudowanie środowiska osób zainteresowanych problematyką bólu kręgosłupa, osób, które znają ból kręgosłpa z własnego doświadczenia, które są zainteresowane tematem bólu kręgosłupa z powodów zawodowych. 

Zapraszam Cię do wspólnej podróży. Zapewniam Cię, że znajdziesz tu tylko rzetelne, sprawdzone informacje. 

Mam na imię Justyna, mieszkam na dolnym śląsku. Aby przekonać się, że nie jestem dziełem agencji kreatywnej możesz się ze mną spotkać przy kawie - chętnie Cię poznam. Jeśli interesują Cię tematy związane z zdrowiem kręgosłupa, zapraszam do kontaktu: j.terebus@gmail.com



piątek, 3 marca 2017

Szukam alternatyw

Brat-lekarz czeka na moją odpowiedź. Wydzwania namiętnie dopytując się "czy już się zdecydowałam?". Zaczyna naciskać strasząc mnie konsekwencjami.

Opieram się.
Przeciwstawiam się woli mojego starszego brata-lekarza. Moja rodzina uważa, że postradałam zmysły.
Nie godzę się na operację.

Szukam alternatyw.

Co zrobić? Ile osób było w sytuacji podobnej do mojej? Ilu z nich udało się uniknąć skalpela? Czy to naprawdę jedyne wyjście? A metody alternatywne? Naturalne sposoby leczenia? Dieta? Zioła? Suplementy...?

Szukam.

W tym całym procesie wciąż nie ma przy mnie kogoś - lekarza, który byłby mi przewodnikiem. Lekarza, któremu byłabym zdolna zaufać.

Szukam na własną rękę. Medytuję, biorę udział w ustawieniach, wsmarowuję w plecy różne mazidła. Ku mojemu zdumieniu zaczynam odczuwać ulgę. Ból nie jest już tak straszny, tak dokuczliwy.

Mija czas, a we mnie z każdym tygodniem narasta niepewność co mam robić i co takiego jest w moich plecach. Szukam kolejnego eksperta - tym razem kluczem jest wiek i polecenie.

Siedząc w poczekalni mam ochotę uciec - hamuje mnie mąż i świadomość zapłaconych 140 zł za wizytę. Wchodzę do gabinetu wrocławskiego specjalisty, chyba pan profesor, neurochirurg.
Z gabinetu wychodzę prawie ozdrowiała - profesor nic nie widzi w rezonansie. Twierdzi, że ćwiczenia mi pomogą (...)

Na początku czuję radość, ale radość szybko się kończy, kiedy ból wraca... Wiem, czuję, że nie jest dobrze. Wciąż nie mam odpowiedzi co mi jest.

Zły wybór.
Mijają tygodnie. Dostaję namiar na KOBIETĘ lekarza. Ponoć dobra neurochirurg, ponoć nie jest kategoryczna, zauważa alternatywy i rozważa je. Rejestruję się na wizytę.

Weszłam do gabinetu. Wyszłam po 40 minutach. Pierwszy raz dowiedziałam się, co stało się w moich plecach. Ufam.