piątek, 30 sierpnia 2019

Choroba ostrzega przed złą drogą

Choroba nie jest zła. Ostrzega nas przed złą drogą. Słuchajmy naszego ciała i nauczmy się uzdrawiać je naszym duchem.
Nie ma takiego lekarstwa, którego twoja własna natura nie może ci dać.

Jest oczywiste, że nie uogólniamy, to nie jest katalog farmakologiczny, ale wytyczna...


Kto się zamartwia, somatyzuje zmartwienia w głowie (migrena) lub w żołądku (niestrawność).


A dzieci?

Chociaż są niewinne, przypominają emocjonalne gąbki i absorbują każdą negatywną energię tych, którzy są wokół nich.

Nie przez przypadek najzdrowsze dzieci to te, które dorastają w zjednoczonych i kochających się rodzinach.

Miłość jest życiem, dlatego każdy brak miłości rodzi w nas śmierć: psychiczną, umysłową, emocjonalną i ostatecznie fizyczną."

Autor nieznany.

Choć tekst nie jest mój postanowiłam się nim podzielić z nadzieją, że być może dzięki mnie trafi on do Ciebie.


Somatyzujące ciało.

Choroba - konflikt pomiędzy osobowością, a duszą.


Nasze ciało somatyzuje w swej materii to, co cierpimy w całej naszej duszy.

To, o czym nasza nieświadomość milczy, wykrzykują nasze choroby i złe samopoczucie. 


Choroba jest konfliktem pomiędzy osobowością, a duszą.


Kiedy brakuje nam emocjonalnego ciepła, wystarczy tylko minimalny zimny wiatr, a natychmiast łapiemy przeziębienie. Przeziębienie "ścieka", gdy ciało nie płacze.

Silne bóle kręgosłupa mówią nam, że dźwigamy ciężar, traumę lub smutek ponad nasze siły.

Bóle gardła są konsekwencją nadmiaru bólu utrzymywanego w naszym wnętrzu, o którym nie mamy komu powiedzieć, z którego nie możemy się zwierzyć.

Kiedy nie potrafimy kogoś tolerować, a skazani jesteśmy na jego towarzystwo, cierpimy na nadkwasotę żołądka. 

Kolki jelitowe często są nagromadzoną wściekłością, której nie potrafimy rozładować.

Cukrzyca atakuje, gdy osacza samotność. 

Rak pochłania jak nienawiść, która rodzi się z braku miłości. 

Ciało tyje, gdy jesteśmy niezadowoleni lub traci wagę, gdy czujemy wyczerpanie.

Obawy, niepewności, niepokoje spędzają sen z oczu.

Brak sensu życia spowalnia lub przyspiesza pracę serca, stąd niedociśnienie lub nadciśnienie czyli zmiany, które warunkują nasz nastrój i witalność.

Nerwowość zwiększa liczbę oddechów, jakby brakowało nam powietrza, stąd bóle w klatce piersiowej oraz bóle głowy.

Ciśnienie „wzrasta”, gdy więzi nas strach. 

Kiedy czujemy się przytłoczeni zbyt wielkim problemem, atakuje nas gorączka i spada odporność naszego organizmu.

Kolana bolą, gdy nasza duma jest nieugięta.

Artroza pojawia się, gdy nasz umysł nie jest otwarty, gdy jesteśmy zbyt sztywni. 

Skurcze wskazują na to, że przechodzimy sytuację na granicy wytrzymałości. 

Biegunka jest aktem samoobrony organizmu, który chce wyeliminować to, co postrzega jako szkodliwe jej powodem nie są jedynie wirusy, ale także sytuacje, uczucia.

Autor nieznany.

Choć tekst nie jest mój postanowiłam się nim podzielić z nadzieją, że być może dzięki mnie trafi on do Ciebie.


środa, 28 sierpnia 2019

O fenomenie ciała i jego lojalnej obecności.

O tym jak do nas mówi, chorując.


Ciało jest.
Każdy z nas je ma i jako takie uważane jest za coś oczywistego.

Jest czymś, co "posiadamy", co jest "nasze".

Gdy nam dobrze służy przenosząc nas z miejsca na miejsce, kiedy pozwala nam smakować jakości życia - zapachów, smaków, dotyku, przyjemności, seksu; kiedy pomaga w doświadczaniu, przeżywaniu a nawet rozumieniu i analizowaniu świata - nie myślimy o nim.

Ciało jest po to, abyśmy mogli się poprzez nie wyrażać, nawiązywać relacje ze światem i ludźmi, abyśmy mogli się przejawiać na materialnym planie oraz materialnego świata doświadczać.



Ciało jakie ma być?
Grube, smukłe, silne, atletyczne, wiotkie?


Ciało

Ma budzić nasze zaufanie. Zapewniać nam oparcie.
To wyznaczniki zdrowego ciała i zdrowej relacji z własnym ciałem.


Ciało jest wszędzie tam, gdzie my.

i lojalnie nam służy.

Dzielnie znosi chwile, w których źle się z nim obchodzimy - kiedy jemy za mało lub kiedy się przejadamy, kiedy nie dosypiamy lub śpimy za dużo, kiedy fundujemy ciału używki lub w zupełności pozbawiamy go przyjemności.

Ciało jest z nami w chwilach zwątpienia i nadziei. Towarzyszy nam we wszystkich podejmowanych wyborach - w dobrych i złych decyzjach, przepuszczając przez siebie wszystkie emocje, z jakimi przychodzi się nam uporać.

Ciało nie wybiera - przyjmuje wszystko, co mu zafundujemy - ból psychiczny, złość, smutek, żal, rozpacz...
Ciało będzie lojalnie starało się sprostać tym emocjom, dzielnie stawiając im czoła, uruchamiając raz po raz machinę stresu, doświadczając działania hormonów walki, napinając mięśnie, przyspieszając oddech i bicie serca...

A każda z tych chwil zapisuje się w pamięci naszego ciała.


Każda z komórek naszego organizmu jest jak książka lub - bardziej współcześnie ;-) - jak dysk twardy komputera. W pamięci komórki zapisuje się każde wrażenie, każda przeżyta emocja, szczególnie, jeśli była to emocja trudna...

Ciało pamięta i nie zapomina, choć my zapominamy. I idziemy dalej, w świat wymagając od naszego ciała kolejnych sposobów dostosowania się do sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Nasze ciało służy nam lojalnie, ale czasem bywa, że zawodzi.

Bywa, że trudnych emocji, jakie gromadzi jest za dużo.
Że nie daje rady.

Wtedy niedomaga.

Chorujące ciało, to zawsze ciało, które próbuje się z nami skomunikować.

Najpierw niedomaga subtelnie. To może być drobny ból pleców, ból brzucha, albo zapalenie gardła.
To jak pukanie do drzwi. Ciało puka cicho "puk! puk!" z nadzieją, że będzie usłyszane.

Jeśli nie reagujesz, Twoje ciało za jakiś czas znów się odezwie. Tym razem ból będzie silniejszy, być może to rwa, może kilkudniowy nieżyt żołądka. Być może Twoja sprawność zostanie na chwilę ograniczona.
Twoje ciało znów puka do drzwi Twojego umysłu, z tym, że teraz to już uderzenie pięścią o drzwi z nadzieją, że usłyszysz.

Bierzesz tabletki - przecież nie masz czasu na chorowanie i tyle spraw jest do zrobienia. Doskonaląc się w nieczuciu i ignorowaniu sygnałów płynących z Twojego ciała żyjesz dalej, wymagając od własnego ciała więcej i więcej...

I nadchodzi ten moment, w którym twoje ciało traci sprawność. To może być choroba, uraz, wypadek, atak rwy, niedowład... Możesz być pewien/pewna, że Twoje ciało zafunduje Ci coś, czego nie zdołasz przeoczyć. Skoro subtelne sygnały były przez Ciebie ignorowane, ciało zawoła głośniej.

Tym razem to tak, jakby ktoś kopniakiem wyważał drzwi Twojego umysłu. Tego już nie da się przeoczyć.


Zastanów się, od czego zaczęła się Twoja choroba?
Jak długo pracujesz na to, by w chwili obecnej czuć się tak, jak się czujesz?



-----

A potem zapytaj siebie:
Kiedy ostatni raz czułeś(-aś) się w pełni zdrowy(-a)?



więcej o ciele przeczytasz w kolejnym wpisie