O tym jak do nas mówi, chorując.
Ciało jest.
Każdy z nas je ma i jako takie uważane jest za coś oczywistego.
Jest czymś, co "posiadamy", co jest "nasze".
Gdy nam dobrze służy przenosząc nas z miejsca na miejsce, kiedy pozwala nam smakować jakości życia - zapachów, smaków, dotyku, przyjemności, seksu; kiedy pomaga w doświadczaniu, przeżywaniu a nawet rozumieniu i analizowaniu świata - nie myślimy o nim.
Ciało jest po to, abyśmy mogli się poprzez nie wyrażać, nawiązywać relacje ze światem i ludźmi, abyśmy mogli się przejawiać na materialnym planie oraz materialnego świata doświadczać.
Ciało jakie ma być?
Grube, smukłe, silne, atletyczne, wiotkie?
Ciało
Ma budzić nasze
zaufanie. Zapewniać nam
oparcie.
To wyznaczniki zdrowego ciała i
zdrowej relacji z własnym ciałem.
Ciało jest wszędzie tam, gdzie my.
i lojalnie nam służy.
Dzielnie znosi chwile, w których źle się z nim obchodzimy - kiedy jemy za mało lub kiedy się przejadamy, kiedy nie dosypiamy lub śpimy za dużo, kiedy fundujemy ciału używki lub w zupełności pozbawiamy go przyjemności.
Ciało jest z nami w chwilach zwątpienia i nadziei. Towarzyszy nam we wszystkich podejmowanych wyborach - w dobrych i złych decyzjach, przepuszczając przez siebie wszystkie emocje, z jakimi przychodzi się nam uporać.
Ciało nie wybiera - przyjmuje wszystko, co mu zafundujemy - ból psychiczny, złość, smutek, żal, rozpacz...
Ciało będzie lojalnie starało się sprostać tym emocjom, dzielnie stawiając im czoła, uruchamiając raz po raz machinę stresu, doświadczając działania hormonów walki, napinając mięśnie, przyspieszając oddech i bicie serca...
A każda z tych chwil zapisuje się w pamięci naszego ciała.
Każda z komórek naszego organizmu jest jak książka lub - bardziej współcześnie ;-) - jak dysk twardy komputera. W pamięci komórki zapisuje się każde wrażenie, każda przeżyta emocja, szczególnie, jeśli była to emocja trudna...
Ciało pamięta i nie zapomina, choć my zapominamy. I idziemy dalej, w świat wymagając od naszego ciała kolejnych sposobów dostosowania się do sytuacji, w której się znaleźliśmy.
Nasze ciało służy nam lojalnie, ale czasem bywa, że zawodzi.
Bywa, że trudnych emocji, jakie gromadzi jest za dużo.
Że nie daje rady.
Wtedy niedomaga.
Chorujące ciało, to zawsze ciało, które próbuje się z nami skomunikować.
Najpierw niedomaga subtelnie. To może być drobny ból pleców, ból brzucha, albo zapalenie gardła.
To jak pukanie do drzwi. Ciało puka cicho "puk! puk!" z nadzieją, że będzie usłyszane.
Jeśli nie reagujesz, Twoje ciało za jakiś czas znów się odezwie. Tym razem ból będzie silniejszy, być może to rwa, może kilkudniowy nieżyt żołądka. Być może Twoja sprawność zostanie na chwilę ograniczona.
Twoje ciało znów puka do drzwi Twojego umysłu, z tym, że teraz to już uderzenie pięścią o drzwi z nadzieją, że usłyszysz.
Bierzesz tabletki - przecież nie masz czasu na chorowanie i tyle spraw jest do zrobienia. Doskonaląc się w nieczuciu i ignorowaniu sygnałów płynących z Twojego ciała żyjesz dalej, wymagając od własnego ciała więcej i więcej...
I nadchodzi ten moment, w którym twoje ciało traci sprawność. To może być choroba, uraz, wypadek, atak rwy, niedowład... Możesz być pewien/pewna, że Twoje ciało zafunduje Ci coś, czego nie zdołasz przeoczyć. Skoro subtelne sygnały były przez Ciebie ignorowane, ciało zawoła głośniej.
Tym razem to tak, jakby ktoś kopniakiem wyważał drzwi Twojego umysłu. Tego już nie da się przeoczyć.
Zastanów się, od czego zaczęła się Twoja choroba?
Jak długo pracujesz na to, by w chwili obecnej czuć się tak, jak się czujesz?
-----
A potem zapytaj siebie:
Kiedy ostatni raz czułeś(-aś) się w pełni zdrowy(-a)?
więcej o ciele przeczytasz w kolejnym wpisie