Pani doktor - kobieta neurochirurg okazuje się dla mnie nadzieją, nadzieją, której przez 4 miesiące szukałam.
W gabinecie spędzam dużą ilość czasu. Pierwszy raz jestem traktowana jak partner - pacjent, który ma potrzebę zrozumienia zarówno istoty choroby, jak i peocesu leczenia.
Pani doktor w małych krokach, rzeczowo udziela mi wszystkich potrzebnych informacji.
Najpierw badanie.
Części nogi nie czuję, robi kolejne testy, zakres ruchu, ból. Widzę, że wie, z czym ma do czynienia.
Zaprasza mnie do biurka. Uruchania płytę z rezonansem. Ogląda w skupieniu, zaprasza mnie do monitora, pokazuje, tłumaczy.
Nareszcie wiem. Widzę na własne oczy, jak wygląd mój zniszczony dysk, jak wyglądają uciśnięte nerwy, kanał kręgowy, pozostałe struktury. Nie mam złudzeń. Nie mam też wątpliwości jak jest.
Pytam o rozwiązania, alternatywy.
Słyszę o potrzebie operacji i ryzyku wiążącym się z jej nie podjęciem.
Opuszczam gabinet spokojna. Pierwszy raz od 4 miesięcy.
Ufam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz